niedziela, 31 stycznia 2016

Remont a w raz z nim akcja-operacja, czyli recykling moich starych przedmiotów.

Witajcie kochani :)
Właściwie miesiąc nie robiłam żadnego wpisu na blogu i trochę muszę usprawiedliwić moją nieobecność.
Nowy rok i nowe zmiany. Jakie? Remont i to właściwie nagły, nieoczekiwany.
Na ten pomysł oczywiście wpadła moja druga połowa. Zmianie miał ulec nasz ,,salon'', czyli po prostu nasz największy pokój. Nie było to za bardzo po mojej myśli. Jeszcze nie ochłonęłam po porządkach przed świętami, a już czekała mnie wizja bałaganu jaki bywa przy remontach.
Cztery dni po Nowym Roku miałam już wszystko z pokoju zabezpieczone i popakowane w kartony po bananach (polecam ten typ kartonu). Jest mocny i wytrzymały nawet jak położymy 3-4 sztuki jeden na drugim. Zajmują wtedy mało miejsca. Ponieważ mieszkam w blokowisku ten sposób pakowania mam już sprawdzony :).
Mąż wykonał swoje prace:sufit, ściany(mam śliczny odcień szarości) itd..., a ja wzięłam się za szczegóły. Ponieważ kocham szarość, biel i jasne pastele co widać w moich robótkach, pomyślałam że odświeżę kilka przedmiotów i nadam im nowy wygląd. Postanowiliśmy wyburzyć część zabudowy, która kryje całą stronę tam gdzie mieści się kaloryfer i zmienić jej kolor, nadać nieco łagodniejszy  wygląd kredensowi  i zmienić wygląd lampki nocnej.
Oto wyniki naszej pracy:

część zabudowy i jej metamorfoza...



       przed                                                            po                       

kredens przed 


podczas przemiany...

i po...




i recykling lampy 

                                    przed                                                    w trakcie...

 

po


Zasłony uszyłam sama ...kilka zakupów w Ikea (narzuta,poszewki ) i gotowe :)

Siedzę teraz, mogę wziąć głęboki oddech i spokojnie napisać tego posta .
Pozdrowionka WMonia.  








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz